Takie video specjalnie na potrzeby bloga nakręciłam. Zobaczycie żółte schody i usłyszycie co nieco:
Pod koniec tego video, od ok 41sek. usłyszymy takie charakterystyczne okrzyki, coś w tonie rozkazującym, trochę jak rządząca dzidzia. To właśnie nasza M. Oznajmia swą obecność.
W zeszły piątek byliśmy na pierwszych zajęciach z instruktorką pływania dla maluchów.
A tak wygląda. Mały poręczny, można z nim zejść pod wodę do osiemnastu metrów. Z dwóch metrów może upaść :). Dla nas wystarczający!
:(
W tym tygodniu za to nie wybieramy się nigdzie. Ani na basen , ani na zajęcia Edukatoraka, ani na spacery :( .
Gil gilem pogania. Ciągną się do pasa niczym żelki, te zajebiście długie glisty z Haribo, co to na sztuki można kupić. Pewnie nie długo barwy odpowiednie przybiorą.
Kaszel mokry.
Dźwięki jakieś M. z siebie wydaje, że ciary przechodzą po plecach. Brrr...Mogła by podkładać głos do Godzilli. Leczymy.
Pierwsza choroba. Cholera no!
EkoDziecko
Wczoraj jadłam jej z ręki - dosłownie:) Chyba zmiękłam, jak to matka przy chorym dziecku, bo normalnie nie pozwalam by swoje paluszki wkładała mi do ust.
Po pysznym kawałku ciasta, na moim talerzyku zostały okruszki i kawałek chusteczki pognieciony, który odłożyłam z zamiarem wyrzucenia.
M. podeszła, odłożyła chusteczkę z talerza na stół , wepchnęła mi wszystkie okruszki jakie tylko zdołała złapać w dwa paluszki, po kolei do buzi , po czym wzięła wcześniej odłożoną chusteczkę ze stołu i położyła z powrotem na talerz.
Powinnam chyba potraktować to jako lekcję o nie wyrzucaniu jedzenia....
p
aparat zajebisty!!
OdpowiedzUsuńzdrówka dużo życzę!!
:) naprawdę, na serio zajebisty :)
OdpowiedzUsuńnie dziękujemy ! ;) pozdrawiamy !