25 kwi 2014

14! W fotograficznym skrócie.

"Przepraszamy za spóźnienie Proszę Mai".
To niestety znaczy,że jestem o 14 miesięcy starsza, licząc od dnia w którym trafiłam do szpitala z wielkim brzuchem na umówioną wizytę. A to był pierwszy i jak do tej pory jedyny moment w którym udało mi się uprzedzić i przechytrzyć moje dziecko. Taaa... :*

Owocny ten miesiąc był :) :
Młoda skończyła pierwszą butlę tranu ! Dziś,dziś, dziś! :)

No dobra 14 miesiąc w fotograficznym skrócie :) :
Oko w oko z miśkiem!



Z tatą jest fajnie! :)

Byliśmy na pierwszej,wspólnej  "długometrażowej" wycieczce rowerowej :) Na przełaj przez las do Dziadków - 9km :)

Uwielbiam moje książeczki!


Skończyłyśmy czytać wszystkie części "Elfa" :)

Polecam - prawdziwe, barwne, zaskakujące historie taty (czyli autora Marcina Pałasza), syna (czyli Młodego) i pieska przez nich adoptowanego ze schroniska o imieniu Elf.

 Dokładnie z 25 kwietnia opróżniłyśmy butelkę tranu do ostniej kropelki :)

Tak oglądam Baby Tv :)

A, jak włączam Mai bajkę nagraną na ' ence' i ta się skończy, to całkiem prawdopodobne jest, że mogę oberwać pilotem. Ja, tata albo nawet telewizor (to , gdy Maja próbuje włączyć bajkę sama).


Kochamy Cię!!!!!!!

23 kwi 2014

Końcówka kluczowa!


Sytuacja taka:
Lotus na dworze za oknami ujada jak szalony, w okna zresztą albo obok kto go tam wie. Szlag mnie trafia, ale wstać mi się nie chce by go wpuścić lub zatłuc więc siedząc z córą na jej macie przy oknie , drę się (odruchowo patrząc w okno) tak by mnie rudy usłyszał i się uciszył :
- Lotus !! Loootus!!!
Chwila ciszy. Córka na mnie patrzy wielkimi oczami. Patrzy w okno i znów na mnie i w okno.. i w tej chwili Lotus zaczyna szczekać z powrotem...
Na to córa (patrząc na okno) :
-Atu !... Atu! ... Atuuu!
.. drze się na ile jej struny głosowe pozwolą. Ufff.


Mała budząc się po popołudniowej drzemce zawsze najpierw głośno to oznajmia, nawet bardzo głośno. Coś tam gada i krzyczy. Ale, że ja już sobie wypracowałam swoje dziecko, to pozwalam jej się wygadać, ja w tym czasie dopijam kawę, dojadam śnidanioobiad, docieram jeszcze na chwilę do łazienki, czy też nie robię absolutnie nic na leżąco. Mała widząc,że wołanie nie skutkuje siada i bawi się z misiami w swoim łóżeczku, często wtedy też opowiada im ciekawe historie, a może się skarży(?), znów wtedy daję jej trochę czasu:).  Kiedy w końcu kończą się tematy do monologu z pluszakami, wówczas ile sił w płucach znów krzyczy (tym razem konkretnie):
-Ato ! Aaato!
No i niestety żeby nie było, nie znaczy to wcale 'Matko' i nie znaczy to też 'Mamo'.
Na pewno a przynajmniej naszym rodzicielskim "spostrzegnięciem" znaczy to właśnie 'Tato'. Koniec i kropka.
Więcej pisać na ten temat nie zamierzam. Chyba,że sytuacja mnie zmusi ;)

Muszę nasłuchiwać końcówek i już. Żeby czasem ojca z psem nie pomylić.....

A a gołąbek to.. no kto zgadnie ?
Gołąbek brzmi dość niepokojąco : "Ałaa !!!"

A wszystko z wykrzyknikiem, nasze dziecko (póki co mam nadzieję) inaczej nie potrafi...